Marzenia są po to, żeby je spełniać, a jednym z naszych wspólnych marzeń był wyjazd na najważniejsze dla nas targi, czyli Salone del Mobile. Milano. Omawiając trendy pojawiające się na tych targach w zeszłym roku podczas spotkania dla blogerów wnętrzarskich, którego jesteśmy organizatorem, tak bardzo zapragnęliśmy się na nich pojawić, że w tym roku po prostu musieliśmy zrealizować ten plan. Namówiliśmy znajomych, a oni nas, zapakowaliśmy się w zabytkowego w124 i ruszyliśmy na podbój słonecznej Italii. Pierwsze koty za płoty, jak to mawiają.
Pierwszy dzień zaczęliśmy od błądzenia, jako że przyjechaliśmy samochodem, a włosi nie mają w zwyczaju mówić po angielsku, co w rezultacie dało nam odsyłanie od bramy do bramy. Po dłużących się 45 minutach i mając na językach kilka słów na „K” w końcu zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do punktu wyjścia – na pierwszy parking. Upsss, Pan „selekcjoner” nie zrozumiał słowa MEDIA i odsyłał na płatny parking. Po wylaniu się z samochodu nasze oczy ujrzały ogrom sytuacji. Sprzęt w dłoń i ruszamy! Fru!
Oszołomieni ilością wystawców, pięknie urządzonych stoisk targowych cykaliśmy zdjęcia niczym rodowici Azjaci i tak w ten o to szybki sposób pogubiliśmy się nieco w ich ilości.
Nogi po pierwszym, bardzo intensywnym dniu chodzenia chciały nam wleźć w tyłek, karty pamięci wołały pomocy, głowy omal nie eksplodowały od natłoku inspiracji, ale od czego jest przecież włoskie wino? Wieczór na zregenerowanie, a my jak nowi. Dzień drugi czas start! W sumie w ciągu dwóch dni – ponieważ tylko tyle czasu mieliśmy na targi, pokonaliśmy ok. 40 km pieszo. Ajjjć! Kolejne dwa dni to zwiedzanie, odpoczynek i jeszcze raz zwiedzanie i wyżej wspomniane wino przeplatane pysznymi posiłkami. Niestety powrót do rzeczywistości był okrutny. Pogoda nie taka, wszystko nie takie.
Tak więc po powtórnym zaklimatyzowaniu i wyciągnięciu zimowych kurtek zabraliśmy się za przygotowywanie bardzo obfitych relacji z tego, co udało nam się zobaczyć podczas tegorocznych targów iSaloni.
Ponieważ był to nasz pierwszy wyjazd, nie mamy porównania z latami ubiegłymi to i opinia będzie nieco rozegzaltowana.
Pierwsze wrażenie zrobiły na nas kolory. Na całych targach nie widzieliśmy zbyt wielu białych aranżacji. Jeśli biel, to zazwyczaj ocieplona, a najczęściej były to po prostu kolory. Jako, że jesteśmy jeszcze fanami zieleni, to nasze oczy widziały jej najwięcej. Nie brakowało oczywiście niebieskości, burgundów, pomarańczy, żółcieni i innych mocnych kolorów. Podsumowując przeważały kolory biżuteryjne, zdecydowane. Pastele zdarzały się sporadycznie.
Mocne tonacje widoczne były pod przeróżnymi postaciami, zaczynając od dodatków jak ceramika, sofy, fotele, dywany, na ścianach i sufitach kończąc.
1. Zieleń
Zapewne wiecie (a jeśli nie, to już wiecie), że nasza ulubiona komoda zyskała niedawno nowe mosiężne uchwyty (link klik klik). Czujemy się modni na światowym poziomie! ponieważ mosiądzu i złota w tym roku zobaczyliśmy najwięcej, szczególnie w połączeniach meblowych. Mosiężne oraz złote podstawy komód, stołów, stolików, sof, stelaże lamp i wiele wiele innych to trendy, które zdecydowanie będą się przewijać przez kolejne lata, co bardzo nam się podoba
2. Złoto/mosiądz
Wiecie, że lubimy kamień? Nie? To już wiecie. I nie chodzi nam wcale o kamienie na skalniak. Obcując z tymi wszystkimi perełkami czuliśmy się jak w niebie. Cudowne połączenia drewna, marmuru, mosiądzu i skóry. Oraz dla nas nowość, czyli kamienie szlachetne jako element dekoracyjny jak np. stolik z agatów prezentowany przez KareDesign. Jedno z nas w dawnych latach kolekcjonowało kamienie, teraz możemy je wyjąć z pudła, przetrzeć z kurzu i mamy przepis na bycie trendy!
Wiele stołów z kamiennymi blatami było zmechanizowanych* (*od razu wyjaśnimy, zautomatyzowanych), obracająca się środkowa cześć, czy samodzielnie rozkładający się stół – to dopiero ciekawostki dla fanów filmów SF.
3. Kamień naturalny
Wyjazd na targi był dla nas niesamowitą inspiracją pod kątem przerabiania komód. W Mediolanie bardzo dużo frontów mebli obijanych było skórami zamszowymi bądź gładkimi. Wyglądało to bardzo ciekawie, tak jakby luksusowo 😀 Nie wiemy jak z trwałością i eksploatacją takich mebli, ale kto bogatemu zabroni.
4. Tapicerowane fronty
Ważnym elementem jaki przewijał się przez targowe stoiska była geometria. Niektórzy myśleli, że niebawem wszystkie geometryczne wzory będą oklepane, a tu zonk! Obłe kształty łączyły się z kanciastymi. Występowało wiele rombów, trójkątów, heksagonów, ale krągłości też nie brakowało, szczególnie w przypadku oświetlenia, którym zajmiemy się w kolejnym wpisie podsumowującym naszą włoską przygodę.
5. Geometria
Mimo zmęczenie zauważyliśmy jeszcze jeden motyw przewodni na targach – książki. Nie byle jakie książki. Przeważnie te bez okładek, dekorowały mnóstwo stoisk. Przygotujemy o tym dodatkowy wpis. Napiszemy m.in. o sposobach ich eksponowania. Dla nas nowość, pozostawiająca bardzo miłe wspomnienie.
6. Książki
Na koniec trochę luźnych inspiracji z tego, co udało nam się zobaczyć przez te dwa bardzo porywiste dni.
Wiemy już, że za rok pakujemy walizki i znów wyruszymy do Mediolanu, tym razem na dłużej. A może nie wrócimy? Ciąg dalszy niebawem.