Już od dawna polowaliśmy na długą, oldschoolową komodę na nóżkach. W końcu trafiła się sztuka w Łodzi wyprodukowana w Zielonogórskiej Fabryce Mebli na lokalnym serwisie ogłoszeniowym. Komoda ta występowała z nadstawką, czyli totalny klasyk z czasów PRLu, którą można było spotkać w wielu domach (generalnie po dziś dzień nadal wiele z nich funkcjonuje). Nadstawka nie była nam potrzebna, więc zainteresowaliśmy się samym dołem – czyli naszą bazą pod przeróbki.
Zabraliśmy się za jej „rozbieranie”. Stan okazał się zaskakująco dobry, pomijając tylko obdrapane nóżki i kilka innych zarysowań.
Nóżki postanowiliśmy zeszlifować do gołego drewna i zostawić je surowe, tak aby słoje były widoczne i ładnie komponowały z całością. Nie było łatwo, ponieważ było na nich chyba z milion warstw lakierów.Po oszlifowaniu zabraliśmy się za jej malowanie. Oczywiście najpierw całą komodę zmatowiliśmy. Do malowania użyliśmy klasycznie – Dekoralu, emalii do drewna i metalu. Robimy to w domu, dlatego ważne jest dla nas, aby farba była bezzapachowa.
Ostatecznie zrezygnowaliśmy również z środkowych drzwiczek przesuwnych. Wszystko powoli nabrało ładu i składu, ale na koniec pojawia się dla nas jeden dylemat…
Jakie uchwyty do niej zastosować?
Warianty jakie rozważamy z uchwytami, czyli drewniane:
lub minimalistyczne, w kolorze czarnym:co Wy sądzicie na ten temat? Może macie jakieś inne sugestie?
Tak komoda wyglądała w dniu zabrania: